Nowe oblicze biblioteki

W otaczającym nas świecie możemy zauważyć coraz więcej budynków, które są utrzymane w nowoczesnym stylu. Prosta forma, dużo szkła i stonowana kolorystyka. Styl industrialny stał się obecnie bardzo popularny. Również wnętrza utrzymane są w tym stylu I nie ma się co dziwić w tak szybko rozwijających się czasach, w których technologia idzie do przodu co dnia. Jak jednak nowoczesność pogodzić z już istniejącą tradycją?

Zależnie od placówki i jej przeznaczenia projektanci radzą sobie z tym rozmaicie. Nie da się jednak ukryć, że w wielu miejscach poza dopasowaniem kolorystyki, stawiają na szkło. Jako uniwersalny materiał, stosowany w architekturze od zawsze, pozwala na połączenie stylu i praktyki w jednym. Po za tak oczywistym elementem jak okno, drugim widocznym na pierwszy rzut oka są daszki szklane. Wiele drzwi jest nimi osłoniętych. Proste, pochyłe, bezbarwne, kolorowe – bez znaczenia, sprawdzają się wszędzie.

Duże okna to świetne rozwiązanie przede wszystkim do bibliotek. Dostęp do naturalnego światła, pozwala ich użytkownikom na swobodne korzystanie z książek bez przemęczania oczu. Dodatkowo nadają one wnętrzu ciepłego klimatu. Warto więc, aby nie był on zaburzany przez inne elementy wystroju. Stąd w nowoczesnych bibliotekach często spotykane są balustrady szklane. Warszawa, pełna uczelni wyższych, a przy nich oczywiście bibliotek, widocznie zaprzyjaźniła się z tym elementem.

Ocieplony szkłem wystrój wnętrza, przypadł również do gustu wielu restauracjom. Urocza antresola, podwyższenie czy schody – do każdego można wykorzystać balustrady szklane. Wrocław natomiast, obfitujący w pomieszczenia typu loft, pokazuje nam jak szkło wykorzystać nowocześnie. Niezależnie od stylu każde z miejsc łączy praktyka – szkło jest łatwe w utrzymaniu czystości.

Kto by pomyślał, że tak prosty materiał jak szkło może mieć takie znaczenie. Nawet okucia do szkła są w tym momencie tak dostosowane, że nie zaburzają ogólnego wyglądu całości, a podtrzymując konstrukcję, zapewniają bezpieczeństwo. Dużo racji jest w twierdzeniu, że często nie doceniamy tego co mamy na co dzień.