W dalszej części tego wierszyka czasem stało: a jak będziesz miała dużo kluczy, to zostaniesz woźną. Było to trochę przekorne, bo przecież nauka miała nam zapewnić świetlaną przyszłość i tak dalej. Tym czasem ten śmieszny wierszyk mógł w sobie więcej prawdy, niż byśmy chcieli.
Oczywiście, nie chcę tu powiedzieć, że nie warto się uczyć. Bo warto, to jest pewne. Tyle tylko, że sama nauka – świetne wyniki, rewelacyjne oceny, ogrom wiedzy – to za mało, by odnieść sukces i otrzymać klucz do potęgi. Nawet ciężka praca, co nam się nieustannie wmawia, to za mało. Bo wystarczy urodzić się w rodzinie, której nie stać na opłacenie zakwaterowania w dużym mieście na czas studiów. Albo po prostu można mieć innego pecha: zamknięcie kierunku, zmiany w branży, cokolwiek. Mało słyszymy historii o bezdomnych profesorach? Gdyby faktycznie nauka gwarantowała szczęśliwe i dostatnie życie, takie sytuacje nie miałyby miejsca.
Jak zatem przekonywać dzieci, że warto się uczyć? Raczej nie ma sensu obiecywać im gruszek na wierzbie. Lepiej raczej pokazać im, że zdobywanie wiedzy to po prostu fajna sprawa.
Oczywiście, to nie jest proste, potrzeba włożyć w to trochę wysiłku. Zabierz dziecko na spacer nocą i patrzcie w gwiazdy. Opowiadaj mu o niezwykłych planetach i ciałach niebieskich, które możecie oglądać. Albo pójdźcie do lasu i obserwujcie ptaki, nauczcie się rozpoznawać je po śpiewie. Opowiadaj jak najwięcej o świecie, który nas otacza. Pokazuj dziecku, jak jest fascynujący. Dzięki temu to nauka będzie wartością samą w sobie, a nie ten „klucz”, na który można ją wymienić. Bo nie zawsze można.